piątek, 19 października 2018

Recenzja przedpremierowa: "Drugi Legion" Richard Schwartz


Tytuł: "Drugi Legion" 
Autor: Richard Schwartz 
Seria: Tajemnica Askiru (tom 2)
Liczba stron: 524
Wydawnictwo: Initium



 Hej Kochani 😘

Muszę wam koniecznie powiedzieć o absolutnie fantastycznej serii, którą mam przyjemność czytać. Chodzi o cykl high fantasy "Tajemnice Askiru" autorstwa Richarda Schwartza. Jakieś pół roku temu opowiadałam wam jakie kapitalne wrażenie zrobiła na mnie książka "Pierwszy Róg". I to właśnie ta powieść rozpoczyna początek przygody Havalda, maestry Leanardy i ich towarzyszy broni. Skrót mojej recenzji z opisem lektury znajdziecie tu: http://zaczytanajola.blogspot.com/2018/04/12522018-przedpremierowa-recenzja.html?m=1



Dziś mam także tę przyjemność aby ogłosić wam, iż na dniach pojawi się w księgarniach stacjonarnych drugi tom Tajemnicy Askiru o dość zagadkowej nazwie "Drugi Legion". Poza tym opis książki wydaje się dość ciekawy i tajemniczy.

Do gospody Pod Głowomotem trafia tajemniczy wędrowiec z zapomnianego Królestwa Askiru.  Opowiada o rozbiciu dawnego mocarstwa i objawia pół-elfce Leandrze i wojownikowi Havaldowi funkcjonowanie magicznych wrót.  Havald i jego towarzysze wyruszają na poszukiwanie portalu, by przenieść się do Askiru.  Tam muszą ostrzec mieszkańców przed nadjeżdzającym brutalnym władcą Thalaku. Nie wiedzą przy tym, że po piętach depcze im wróg.



Nowe przygody, nowe miejsca akcji i nowi sprzymierzeńcy.



"Drugi Legion" oczarował mnie dialogami, opisami krajobrazu jak i legendami poszczególnych mocarstw. Chociaż historia naszych bohaterów jest dość banalna, to mimo wszystko wciąga i zaskakuje czytelnika. Mogę śmiało przyznać, że nie raz i nie dwa dałam podpuścić się autorowi w zgadywaniu kto chce zguby Havalda i jego towarzyszy. W tej części znajdziemy bardzo dużo legend związanych z bohaterami i ich wierzeniami. Oraz mity które przypominają troszeczkę te które znamy z mitologii greckiej. Schwartz doskonale umie porwać czytelnika w klimatyczne zakątki swojego wyimaginowanego świata. Autor postarał się o dużą dawkę intryg, które dominują w tej książce. Aczkolwiek przełamał ją barwnymi opisami miejsc, które dodają pazura i podsycają ogień do dalszych awanturniczych klimatów. Miłym zaskoczeniem był czarny humor,  który nie odstępował jednego z naszych głównych bohaterów, czym totalnie zostałam kupiona. Kolejnym elementem na plus były bójki,  których było zdecydowanie dużo i były fantastycznie opisane. Przy czym zauważa się genialny opis sekwencji przechodzących między bohaterami w czasie walk. To był naprawdę strzał w dziesiątkę, aczkolwiek niezwykle ryzykowny jako zabieg literacki. 




Teraz odniosę się trochę do naszych bohaterów, których z każdym rozdziałem lepiej poznajemy - ich historię, życie oraz cele które chcą osiągnąć. Tutaj autorowi należą się gratulacje, bo to czysta poezja gdy czyta się o bohaterach, którzy tak bardzo różnią się od siebie charakterem, a mimo wszystko zmierzają do jednego celu. Bardzo istotnym elementem, który gra główne skrzypce, to podstawowe i najważniejsze wartości uczuciowe: nadzieja i miłość. Autor bardzo słusznie nakłada nacisk na te wartości, które kiełkują z każdą przeczytaną stroną. Fantastycznie komponuje się to z mitycznym Drugim Legionem.

No i na koniec fenomenalny obrót sprawy, który wywołał u mnie pewien niepokój ale i nadzieję zmierzającą do wyjaśnienia tajemnicy. Richard Schwartz wplata w swoją powieść nowe postacie, które są kluczowym odnośnikiem w politycznym świecie Besarajnu. A także stanowią ważny element w podróży naszych starych przyjaciół.
Miałam pewne obawy przed sięgnięciem po drugą część, ze względu na to, że trzeba było bardzo mocno wczytać się w każdy szczegół lektury z poprzedniej części. Autor przywiązuje dużą uwagę do drobnych detali. Mogłoby to przysporzyć nam czytelnikom niemałą zagadkę czytelniczą typu (gdzieś to kiedyś czytałam/łem🤔). Jednakże Schwartz dobrze przyjął, że warto zrobić małe przypomnienie najważniejszych wątków z "Pierwszego Rogu". I szczerze, wyszło to absolutnie na plus.

Niestety jest jeden minus. A mianowicie taki, że zakończenie "Drugiego Legionu" ma miejsce w momencie kulminacyjnym i zmusza nas do czekania cały rok na kolejną część Tajemnicy Askiru, co jest dość frustrujące.  Ale zdecydowanie i bardzo gorąco zachęcam was do sięgnięcia po serię "Tajemnica Askiru: Pierwszy Róg" jak i najnowszą część "Drugi Legion". Warto spędzić czas przy tak znakomitej lekturze jaką serwuje nam Richard Schwartz.

Zapraszam was również do obejrzenia  krótkiego filmiku z książką "Drugi Legion"





Premiera 22 października

sobota, 1 września 2018

Przedpremierowa recenzja "Runa" Vera Buck




Tytuł: "Runa"
Autor: Vera Buck 
Liczba stron: 600
Wydawnictwo: Initium 



Hej Kochani !!!

Jakiś czasu temu na moim blogu mogliście zauważyć, że pojawił się filmik z zapowiedzią książki pt. "Runa"  autorstwa Very Buck. A dziś chcę wam co nie co o niej opowiedzieć.  Ale za nim do tego dojdziemy, najpierw przypomnę wam o czym jest ów książka.

Paryż,  rok 1884 Doktor Charcot na oddziale neurologicznym kliniki Slapêtriére przeprowadza eksperymenty na histeryczkach.  Jego pokazy hipnozy ściągają widzów z całej Europy. Znany neurolog niczym magik sprawia, że pacjentki tańczą przed zgromadzoną publicznością. Któregoś dnia na oddział trafia Runa, mała dziewczynka, która opiera się wszelkim metodom terapeutycznym. Jori Hell, szwajcarski student medycyny, widzi w tym szansę na zdobycie upragnionego tytułu doktora i wysuwa śmiałą propozycję zabiegu, który do tej pory wydawał się nie do pomyślenia. Chce jako pierwszy lekarz w historii medycyny operacyjnie usunąć obłęd z mózgu pacjentki. Nie wie jednak, że Runa zostawiła w mieście tajemnicze wiadomości, ściągając na siebie uwagę innych osób. Zna też najmroczniejszą tajemnicę Joriego...


Muszę przyznać, że powieść nie należała do lekkich i najprzyjemniejszych książek jakie do tej pory przeczytałam. Buck serwuje czytelnikowi bardzo ciężki i mroczny klimat XIX-sto wiecznego Paryża. Akcja fabuły toczy się w klinice La Salpêtrière, która zawdzięcza swój prestiż doktorowi Charcorowi i jego kolegom po fachu. To bardzo mroczne miejsce uplasowało się na samym szczycie najczęściej odwiedzanych miejsc przez studentów z dziedziny psychiatrii i hipnozy. Dlaczego o tym wspominam?  Ponieważ autorka postanowiła swoją fikcyjną powieść, właśnie tam przenieść. Tło historyczne jakie Vera nam nakreśliła dodaje powieści tajemniczości.

Bohaterowie w książce Very Buck noszą piętno, które jest  niechlubnym dziełem eksperymentów przeprowadzanych na ludzkich i zwierzętach. Mimo, że autorka zaznacza, iż nie wiadomo do końca co się działo w klinice i jakie przeprowadzano eksperymenty na histeryczkach. To jednak wyobraźnia czytelnika gdzieś ucieka w mroczne odmęty tamtych czasów. Zaś Buck nie próbuje nas z tego tropu zbić. Muszę przyznać, że twórczyni powieści bardzo skrupulatnie przeprowadziła research, gdyż czuć w powieści niedolę kobiet i dzieci. Ból jaki odczuwają osoby podczas przeprowadzanych eksperymentów powoduje takie ukłucie w serce (auć!!!). Jeśli chodzi o klimat Paryża, tutaj autorka również sprawnie przedstawia obraz: nędzy, biedy, głodu i cierpienia.

Przejdźmy do fabuły. Powieść jest opowiadana przez jednoosobowego narratora. Sama historia dzieli się na trzy wątki. Dzięki czemu możemy poznać naszym bohaterów: Jori  (szwajcarski student), policjant Lecoq (który uważa się za przestępcę) oraz Maxime Chevreir (nasz główny narrator). Lektura dzieli się na sześć części, które pozwalają zachować pewne odstępstwa między kulminacyjnymi wydarzeniami. Dość ciekawie są poprowadzone rozdziały, w których nasi bohaterowie prowadzą śledztwo dotyczące Runy, dzięki czemu przybliża ich to do wyjaśnienia tajemnicy pochodzenia dziewczynki.


Kim jest Runa? Kim była zanim trafiła do kliniki La Salpêtrière?  Tego wszystkiego dowiadujemy się stopniowo, gdyż autorka dozuje nam jej historię. Przy czym uzmysławia nam, iż dziewczynka jest traktowana instrumentalnie czego dowodem są przeprowadzane na niej eksperymenty z metalami. Nasza bohaterka, mimo cierpienia i bólu postanawia spisać wszystko co jej się przydarzyło. A co więcej próbuje ukryć zapisane wiadomości, w miejscach w których przebywała podczas eksperymentów.  Na trop dziewczynki wpada Lecoq, który w tym czasie bada miejsce zbrodni (samobójstwo wicehrabiny) i  to właśnie tam podczas oględzin ciała, trafia na bardzo dziwny ciąg liter, które nie tworzą żadnego logicznego wyrazu. Ale dla policjanta mają one ogromne znaczenie.


Jean-Martin Charcot (ur. 29.11.1825 r.
Zm. 16.08.1893 r.) francuski lekarz. Neurolog 


Autorka, na początku powoli opisuje nam przebieg całej historii. Były momenty gdzie było za wolno i nudno. Można było również dostrzec parę scen niepotrzebnych, które nie wnosiły nic do wątku. Zaś tych ciekawych wątków było stanowczo za mało, a jeśli były to za mało szczegółowo zostały opisane. Książka nabierała przyspieszenia dopiero w połowie historii. Jeśli chodzi o naszych bohaterów miałam z nimi problem, ponieważ nie przekonali mnie do końca w tym, że chcą pomóc Runie. Mimo, że autorka bardzo starała się nadać im uczucia i charyzmę to jednak ciężko było mi w to uwierzyć podczas czytania. 


Muszę przyznać, iż Vera Buck ciekawie obmyśliła plan co chce stworzyć i jaką przedstawić czytelnikowi historię. Ale mimo tego, fabuła momentami kulała co może irytować czytelnika. Napewno na plus było pokazanie empatycznego zachowania ludzi w XIX wieku. Pierwsze wynalazki, pierwsze operacje, wszystko co pierwsze było stworzone na cierpieniu, bólu innych ludzi. Jeśli chodzi o Jori'ego to ta postać postanawia się wyłamać z palestry naukowo- doświadczalnej. Nasz bohater ma również sporo za uszami przez co chce odpokutować za swoje złe uczynki. Próbuje niefortunnie pomóc Runie. Czy mu się uda? Czy poniesie konsekwencje swoich zachowań? Tu zostawię was z tymi pytaniami abyście sami spróbowali odgadnąć zakończenie.


Józef Babiński (ur. 02.11.1857 zm. 29.10.1932 r.) francuski lekarz, polskiego pochodzenia. Neurolog. Pionier neurochirurgii 


Podsumowując. Książka nie jest dla osób bardzo wrażliwych. Mimo, że nie było drastycznych scen, to klimat jest bardzo gęsty i mroczny. Powieść bardzo mi się dłużyła, momentami mnie nużyła, aczkolwiek gdzieś w połowie, akcja nabrała kształtu. Napewno nie można przejść obojętnie obok tej historii. Tym bardziej, iż Vera postanawia w swojej powieści obsadzić Polaka jako postać drugoplanową. Jest nim słynny pionier neurochirurgii - Józef Babiński, który w powieści jest przedstawiony jako pomocna dłoń naszego Joriego. Dzięki temu czytało się przyjemnie i mocno trzymałam kciuki za tę postać.
Podczas czytania można szybko połączyć wątki, które w bardzo ciekawy sposób łączą się w całość. Przy czym lektura nabiera sensu i kształtu odpowiedniego dla powieści medycznych. Aczkolwiek momentami miałam wrażenie, że czytam inny gatunek literacki - typowy dla obyczajówek. A to dlatego, iż przeplata się tu i ówdzie wątek miłosny, co chyba nie za bardzo pasowało do tej lektury. Zakończenie ma dwie strony medalu. Jedna z nich jest taka, że nasi bohaterowie dostają od losu  drugą szansę. Druga strona medalu obawiam się, że nie wszystkim przypadnie do gustu. Za cierpienie, krzywdę i ból nie ma osoby odpowiedzialnej. Dość kuriozalnie to brzmi, ale XIX wiek bardzo szybko parł do przodu. Odkrycia w dziedzinie medycyny pochłonęły bardzo dużo ofiar eksperymentów. Zaś mało kto mówi o odpowiedzialnych za to stanowisko . I to właśnie Vera Buck chce nam poniekąd uświadomić w swojej powieści. Epilog zdradza nam jakie losy czekały naszych bohaterów po incydencie z Runą. Co jest na plus w zakończeniu.


Jules Bernard Luys (ur. 17.08.1827 r. Zm. 27.08.1897 r.)- francuski neurolog.
Autor wielu odkryć na polu neuroanatomii oraz neuropsychiatrii. 


Książka zasługuje na mocne 5 na 10. Aczkolwiek było parę minusów ale i sporo plusów. Czy poleciłabym ją?  I tak i nie. Ponieważ nie dla wszystkich jest to odpowiednia lektura z uwagi na opis krzywd wyrządzonych kobietom i dzieciom. Zaś dla tych ciekawskich czytelników, którzy chcą doświadczyć porcji hipnotyzujących naukowych eksperymentów. Mogę śmiało powiedzieć tak!!!
Premiera 3 września.




Kliniki La Salpêtrière, obecnie Szpital Salpêtrière


Za możliwość przeczytania książki, bardzo dziękuje Wydawnictwu Initium 



wtorek, 7 sierpnia 2018

Najnowszy trailer książki pt: "Runa" Vera Buck od Wydawnictwa Initium



Witajcie Kochani😉



Chcę was zaprosić do obejrzenia bardzo ciekawego Trailer książki pt: "Runa" Very Buck od Wydawnictwa Initium. Filmik jest zrealizowany w ciekawy sposób i imponująco się prezentuje.

 Myślę, że ci co jeszcze się wahają nad kupnem książki, szybko zmienią zadanie po obejrzeniu trailera. Zapraszam 
Premiera książki 3  września. 

https://www.youtube.com/watch?v=MKM87h7HIQM&feature=youtu.be

Opis książki:


Paryż, rok 1884.
Doktor Charcot na oddziale neurologicznym kliniki Salpêtrière przeprowadza eksperymenty na histeryczkach.
Jego pokazy hipnozy ściągają widzów z całej Europy; znany neurolog niczym magik sprawia, że pacjentki tańczą przed zgromadzoną publicznością. Któregoś dnia na oddział trafia Runa, mała dziewczynka, która opiera się wszelkim metodom terapeutycznym. Jori Hell, szwajcarski student medycyny, widzi w tym szansę na zdobycie upragnionego tytułu doktora i wysuwa śmiałą propozycję zabiegu, który do tej pory wydawał się nie do pomyślenia. Chce jako pierwszy lekarz w historii medycyny operacyjnie usunąć obłęd z mózgu pacjentki.
Nie wie jednak, że Runa zostawiła w mieście tajemnicze wiadomości, ściągając na siebie uwagę innych osób. Zna też najmroczniejszą tajemnicę Joriego…

Vera Buck po mistrzowsku łączy literaturę z historią medycyny.
Fascynujące tło historyczne: Paryż dziewiętnastego wieku, słynny zakład dla obłąkanych La Salpêtrière i mroczne początki psychiatrii.

środa, 25 lipca 2018

23/52/2018/ "Zamęt" Vincent V. Severski



Tytuł: "Zamęt"
Autor: Vincent V. Severski
Liczba stron: 524
Wydawnictwo: Czarna Owca




Witajcie Kochani!!!

    Wakacji minęły mi jak z bicza strzelił. Kocham Polskie morze i jakbym mogłam często bym wracała w to miejsce. Choć innym może się wydawać, że pogoda nas nie rozpieszcza nad morzem, to dla mnie nie ma barier, abym nie mogłam pójść na plaże i powdychać bryze napływającą gdzieś z daleka.
    W czasie urlopu postanowiłam jednak nie czytać żadnej książki, gdyż poprzez pracę i obowiązki zaniedbuje domowe ognisko rodzinne. Przynajmiej mam takie lekkie poczucie winny z tegoż powodu.
     Ale kochani już jestem😉 wypoczęta, pełna energii i z nowymi pomysłami. Zawsze tak mam, że po urlopie w ślimaczym tempie pochodzę do czytania książek🤔 Też tak macie? Ale spokojnie udało mi się przeczytać książkę Vincent Severskiego pt. "Zamęt". To powieść szpiegowska, ale ja bym jej nie zaliczała do tego gatunku literackiego. Jeśli chodzi o tego typu powieści to nie zabardzo w nich gustuje. Oczywiście znajdą się książki szpiegowskie, które podbiły serca wielu czytelników. Kiedyś i ja mam zamiar nawet po nie sięgnąć. Co do powieści Severskiego to muszę przyznać, że książka miała swoje wzloty i upadki. Momentami mnie wciągały ciekawe wątki, innej zaś mnie nużyły i irytowały. Niestety opis był bardzo zachęcający do sięgnięcia po tę pozycję, ale w środku wiało nudą, prostotą i przewidywalnością . Jak to moją dobra koleżanka powiedziała:  "Nie zawsze ładne opakowanie, zwiastuje ciekawe wnętrze". I chyba to jest dobre określenie owej książki.

 W pakistanie zostaje porwany przez talibów polski biznesmen. Do akcji ratunkowej  ruszyła tajna organizacja  znana jako 'Sekcja'. Okazuje się jednak, że porwanie jest częścią szerszego planu. 'Sekcja'(Monika, Dima, Ela i Witek) pod kierunkiem Romana Leskiego, z narażeniem życia próbują zdemaskować zdrajcę działającego w szeregach polskiego wywiadu. Rozwiązanie  szpiegowskiej zagadki wymaga podróży  do Grecji, Rosji, Pakistanu i RPA.


" W każdej teczce, pękatej  od najdziwniejszych  dokumentów,  zamknięta była czyjaś dusza, czyjś los i zapisane przeznaczenie"

Akcja na początku powieści jest bardzo chaotycznie zbudowana, ponieważ dostajemy bardzo dużo informacji o przygotowaniach do porwania Henryka Olewskiego przez grupe talibów pod dowództwem nie jakiego "Tygrysa". 
Przy tym fragmencie byłam bardzo znudzona, a to dopiero piędziesiąta strona.😱 Muszę przyznać, że liczyłam naprawdę na coś dobrego. Na coś wciągającego i powalającego, tym bardziej, że Severski to były agent w służbowach wywiadowczych. Więc dlaczego dostaje ochłapy i opisy, które nijak odnoszą się do powieści szpiegowskiej?🤔. No, ale dobre pomyślałam pewnie autora buduje napięcie. Co w sumie w przypadku poprzednich serii, Severskiemu wychodziło doskonale. 

"Zamęt"  zrobił mi mętlik w głowie. Co prawda książka trochę się rozkręciła, ale to za mało jak na powieść szpiegowską. Jeśli chodzi o bohaterów to ich charakterystyka, były za bardzo dokładna i momentami niepotrzebne, gdyż nic nie wnosiły do sprawy. A sytuacje codzienne w których obcowali jako 'normalni' ludzie były bardzo opisowe i rozwlekłe. Miałam wrażenia, że autor skupił się na jednej postaci (Dima) i zaczął opowiadać nam jego życie od narodzin (a nawet inne historie rodzinna przed przyjściem na świat naszego bohatera) do momentu rozwiązania sprawy zdrajcy. Choć postać Dimy jest kluczowa, bo dzięki swoim znajomością zapobiegł całej sytuacji. Zaś jeśli chodzi o całą resztę ekipy były wątki dość połowiczne i adekwatne do całej zamieszania. 


"- Jak to mówicie?- zapytał na głos.- Posłać na czas to taktyka. Posłać tam, gdzie trzeba,  to strategie. Posłać na czas,  gdzie trzeba,  i tego, kogo trzeba, to już talent"

Porwanie biznesmena, przez terrortstów i cała ta otoczka, co się dzieje z nim. Podczas gdy Sekcja próbuje go uwolnić jest naprawdę nudny wątkiem w całej tej powieści. Dlaczego? Ponieważ całe to porwanie jest tylko czystą grą polityczną. Podczas czytania poznajemy mnóstwo osób na wysokim szczeblu politycznym. To właśnie w ich głowach rodzi się pomysł porwania biznesmena (który nie jest tylko zwykłym obywatelem Polski). Ten pomysł ma za zadanie obalić dotychczasowe rządy w Agencji wywiadowczej. A co na to Romana Leski? To dzięki jemu i jego ekipie udaje się zniwelować plany zdrajców politycznych.

Podsumowując. Powieść jest bardzo rozbudowana, chyba bym ją zaliczała do powieści obyczajowych z domieszką sensacji. Rozdziały są krótkie, dzięki czemu szybko się czyta, aczkolwiek gdzie nie- gdzie nie wnoszą nic do wątku. Akcja mnie nie wciągnęła, myślałam, że będą pościgi, szczelaniny i bardzo dużo wartkiej akcji fabularnej. Niestety nic z tego nie było, miałam wrażenie, iż bohaterowie Sekcji są zmęczeni całą akcją ratunkową i chcą zacząć żyć jak normalni ludzie. Emocje i uczucie jakie towarzyszą naszym bohaterom są sztucznie wykreowane. Nie ma tu mowy o miłości jako uczuciu, aczkolwiek autor chcę nas nakierować, że takowe uczucia są. Ale niestety słabo i sztucznie to wyszło.  W powieści znajdziemy bardzo dużo powtórzeń co mnie rozpraszało i zbijało  z trop od głównego wątku.
Myślę, że Severski się zagubił, po fantastycznej serii "Nielegalni" która jest godna polecena, to zaś "Zamęt" jest tego przeciwieństwem. Choć zakończenie jest bardzo przewidujące to jakoś ciężko mi było dobić do końca wiedząc jak to się wszystko zakończy. Napewno kiedyś powrócę do powieści Severskiego, przynajmiej do serii "Nielegalni". Ale nowe powieści zdecydowanie sobie odpuszczę na jakiś czas.



Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuje Monice Burchart oraz Wydawnictwu Czarna Owca 









środa, 27 czerwca 2018

22/52/2018/ "Historia złych uczynków" Katarzyna Zyskowska





Tytuł: "Historia złych uczynków"
Autor: Katarzyna Zyskowska
Liczba stron: 496
Wydawnictwo: Znak




Dzień dobry kochani!!!

    Przez ostatnie dni małam bardzo mało czasu na czytanie. Może to przez nadmiar pracy, której ostatnio mam bardzo dużo. I jak to z początkiem wakacji bywa, zawsze w tym czasie mam dla siebie mniej czasu. Kocham czytać!!! Czytam wszędzie. W podróży do pracy, w poczekalni u lekarza, w przerwie między spotkaniami z klientem, a nawet zdarza mi się czytać nocami. W mojej torebce zawsze jest miejsce na książkę i nawet jakbym miała zrezygnować z jakiejś rzeczy. To napewno nie byłaby, to książka. Ale dość już o mnie. Chcę wam powiedzieć o książce, która wbiła mnie w fotel i wywróciła mój świat do góry nogami. Mowa o książce pt. "Historia złych uczynków" Katarzyny Zyskowskiej. Ta debiutancka powieść zasługuje na miano książki roku. Dramatyzm i przewrotność losu królują w tejże lekturze. Zyskowska ZASKAKUJE i podejmuje bardzo trudny temat więzi rodzinnych, który wzbudza pewne kontrowersje.

"Jednak zło jest zawsze bardziej pociągające niż dobro"

Nina przyjeżdza do Warszawy. Wierzy, że ma szansę na lepsze życie niż jej matka. Jednak dzień, w którym wsiada do samochodu z tajemniczym mężczyzną, zmienia wszystko nieodwracalnie. Nina wikła się w toksyczny, niebezpieczny związek. Miłosz ją fascynuje i przeraża. Kontroluje. Uzależnia. Zmusza do rzeczy, których nigdy by nie zrobiła. A potem mężczyzna znika. Zrozpaczona Nina zaczyna poszukiwania, które prowadzą ją do starego domu w przedwojennym letnisku. Dom, w ktorym dawno temu ktoś popełnił zły uczynek. Niejeden.
Czy Miłosz i Nina spotkali się przypadkowo? A może są tylko kolejnym ogniwem historii, która zaczęła się dużo wcześniej?



Historia nie ma początku, nie ma kulminacyjenego punktu zaczepienia i nie ma szczęśliwego zakończenia.Ta historia to ciąg dramatów, złych uczynków, i nieodpowiedzialnych decyzji.       W powieści poznajemy bardzo dużo postaci, powiązanch ze sobą losem i przeznaczeniem. Znajdziemy wiele wątków miłosnych, aczkolwiek bez happy endu. Fabuła jest podzielona na trzy części, które podczas czytania fantastycznie się ze sobą łączą. Nadając powieści pełny zarys podjętych decyzji przez bohaterów.

    Muszę przyznać, że książka przypomnina trochę rozsypane puzzle, w jednym rozdziale czytamy o współczesnym pokoleniu rody Chojnickich. Zaś następny rozdział przenosi nas 50 lat wcześniej. Autorka objaśna nam decyzje które wywarły wpływ na dalszych decyzjach Niny.  Czytelnik musi zrozumieć dlaczego wcześniejsze wypadki mają teraz kolosalne skutki tragicznych zachowań. Myślę, że Zyskowska słusznie zrobiła, ukazyjąc nam zarys historyczny w dziejach Polski. Dzięki temu śmiało można było wczuć się w miłosne igraszki i zawody. Podejmowane decyzje przez naszych bohaterów są wręcz namacale, bardzo wiarygodnie przedstawione. Jednakże trudne czasy nie pozwalały na podjęcie odpowiednio dobrych uczynków przez co, Zyskowska wiedziała doskonale co chce osiągnąć i jaki rozmiar chce nadać dalszym  wydarzeniom w życiu Niny. 

"Ciało zawsze goi się najszybciej. A niepamięć mu w tym pomaga. Jednak przemoc nie rodzi się nagle."

Kolejnym efektem dość kluczowym w tej powieści jest toksyczna i patologiczna więź między matką i córką. Która wzbudza skrajne emocje w czytelniku. Ja muszę przyznać, że byłam wściekła i z niesmaczona całą tą sytuacją między bohaterkami. Nie chodzi mi o to, że mi się to nie podobało, aczkolwiek sceny były bardzo poruszające serce. Ale nie sądziłam, że osoby tak sobie bliskie, mogą być tak bardzo różne i nie posiadać szacunku wobedz siebie. Mimo, że Róża w dalszych rozdziałach  zdradza nam powód dlaczego tak jest. Niestety nie jest w stanie wykrzesać z siebie uczuć do córki. W między czasie poznajemy również Sofije z synem Bronkiem Liebermanów. Kuracjiuszy, którzy szybko odnajdują się wśród wczasowiczów. Bronka i Felicje łączy młodzieńcza miłość, która szybko zostaje ostudzona powrotem jednego z bohaterów do Warszawy. W tym pięknym Aninie wybucha jak wulkan: fala emocji i uczyć. To właśnie w tym miejscu dochodzi do miłosnych uniesień, wulgarnych scen i samotności zmieszenej z krzywdą ludzką.

Wybuch II Wojny Światowej przynosi naszym bohaterom nędze i rozpacz. Czas smutku i próby przetrwania w owych czasów. Niestety tu wygrywa chęć przetrwania. Róża postanawia ukryć się z dala od wiejskich mieszkańców. Zaś Felicja z utęsknienkem wyczekuje listów od Bronka. Zaś Bronek dowiaduje się kim jest i pozostaje być wierny  temu kto go wychował. Myśle, że poczas okupacji narodziły się pewne 'demony' które zniszczyły młodzieńczą miłość i zajęły jej miejsce.  Jestem pełna uznania dla autorki, tak ciekawie poprowadziła losy naszych bohaterów. Naistotniejszą rzeczą w tej powieści jest powtórne ich spotkanie: pełne nadzieji, oczekiwań wspólnego jutra. Burza uczuć która wisi nad bohaterami przynosi bardzo złe skutki, błąd który raz zostanie popełniony i  będzie teraz towarzyszył całemu pokoleniowi Liebermanów, Krajewskich oraz Chojnickich.

"-Wiesz, to faceci są zazdrośni o byłych kochanków. My kobiety, jesteśmy zazdrosne tylko o wasze przyszłe związki"

Czasy powojenne przynoszą nową wyzwania i lepsze życie. Droga jaką obrali Felicja i Bronek są bardzo różne. On postanawia odzyskać życie i nadać mu sens u boku córeczki Racheli. Zaś Felicja nie konsekwentnie wpada w romans, czego owocem miłosnych uniesie jest Kazik. Autorka nie kończy powieści na śmierci bohaterów literackich, gdyż duchy przeszłości pozostają z czytelnikiem do ostatnich stron. Przeszłość coraz bardziej przypomina o sobie, a nasi współcześni bohaterzy muszą się z mierzyć z nimi. Zyskowska nikogo nie pomija, każdy postać literacka jest dopracowana i realnie przedstawiona. Naprawdę książkę czyta się szybko i z wielkim zacięciem. Ja nie mogłam się oderwać od lektury, każdy moment w powieści był naprawdę arcy ciekawie poprowadzony. Osoba Niny była również rozbudowana, aczkolwiek czasami mnie irytowała swoimi decyzjami. Nie chcę wam spojlerować, bo książka jest warta przeczytania i zapoznania się z przeznaczeniem naszych postaci literackich.



 Autorka bardzo realistycznie podchodzi do stworzonego przez nią świata. Opisy krajobrazu, uczuć i emocji bardzo mnie zaitrygowały, były na wyciągnięcie ręki. Czułam jakbym to ja przechadzała się między alejkami w parku, albo siedziała nocą nad bagnistym jeziorem i obserwowała gwiazdy. Zyskowska również sprawnie przechodzi między wątkami bohaterów, dzięki temu czytelnik jest ciekawy dalszych losów naszych postaci. Owiana tajemnicą, okolica jest miejscem gdzie Nina chce poznać prawdę, ale dostaje w zamian cierpienie, zmieszaną z alkoholem i przestrogę przed poznaniem prawdy o Miłoszu. Zachwyciła mnie również nieświadomość naszych bohaterów o własnym pochodzeniu, która również ma swoje odzwierciedlenie w podejmowanych decyzjach przez Nine.

"Historia złych uczynków" to nic innego jak spoczywające fatum na postaciach, nieodrwacalnej decyzji i wyrzutów sumnienia. Jest przepowiednią która ma ukarać pokolenie za czyny przodków. Nina jest dobrym przykładem, na to jak ciężko jest ukryć złe uczynki. Ciąży na niej przeszłość i przyszłość popełnionych błędów. Żadna przestroga czy choćby zmiana losy nie jest uczeczką od PRZEZNACZENIA.
W książce jest mnóstwo zagadek i jeszcze więcej dramatycznych decyzji. Lektura jak najbardziej przypadła mi do gustu, lubie takie klimaty z rodzinnymi zagadkami. Myślę, że po trochu przypominała mi powieści Anny Klejzerowicz- jej książki również przedstawiają międzypokoleniowe tragedie i zagadki ukrywane przez rodzine. "Historia złych uczynków" to książka dla każdego fana zagadek ukrywanych przez rodzine, dzikiego romansu i nieprzewidywalnych scen akcji. Gorąco polecam tę pozycje myślę, że nie zawiedziecie się na niej. 






    

poniedziałek, 18 czerwca 2018

21/52/2018/ "Czwarta Małpa" J.D.Barker




Tytuł: "Czwarta Małpa"
Seria: Sam Porter tom 1
Autor: J.D.Barker
Liczba stron: 432
Wydawnictwo: Czarna Owca



 Dzień dobry kochani!!!
  
  "Nie przestawaj czytać. Musisz zrozumieć co zrobiłem" PAMIĘTNIK


"Czwarta małpa" J.D.Barker. Tak zaczyna się  preludium literackie książki, która jest współczesnym odbciem "Milczenia owiec". "Milczenie owiec" czytałam jakieś pare lat temu i byłam pod wielki wrażeniem. To jedna z najlepiej napisanych książek, gdzie wątek i akcja to majstersztyk. O bohaterach nie wspomnę, bo to Thomas Harris jest dla mnie autorem, który ma smykałkę do wykreowania przerażających morderców wszechczasów.



Przejdzmy do "Czwartej Małpy" bardzo się bałam tej lektury, ale nie ze względu na fabułę, tylko przez rozgłos jaki ta książka miała. Starałam się jak najmniej o niej słuchać i czytać, abym mogła obiektywnie do niej podejść i nie kierować się tym co o niej mówią koleżanki/recenzenci/krytycy. 

I udało się. Mogłam na spokojnie podejść do lektury i bez spiny ją przeczytać.


Tajemniczy seryjny morderca zwany przez policję Zabójca Czwartej Małpy (#4MK)  sieje grozę wśród mieszkańców Chicago. Policja od lat bezskutecznie próbuje odkryć jego tożsamość

Przełomem w śledztwie jest wypadek, w którym pod kołamu autobusu ginie pieszy. Prawdopodobnie to Zabójca Czwartej Małpy: prze zwłokach zostaje znalezione charakterystyczne pudełko z fragmentem ciała uprowadzonej ofiary.
Detektyw Sam Porter w kieszeni marynarki mężczyzny znajduje pamiętnik. Musi wejść w umysł psychopaty, by zrozumieć jego zagmatwaną historię i odnaleźć ostatnią porwaną osobę. Zanim będzie za póżno...



Początek książki jest nie konwecjonalnie rozpoczęty, gdyż jak sama policja twierdzi "zabójca" ginie pod kołami autobusu. Zostawiając przy tym swój spadek: za duże buty, zegarek kieszonkowy, siedemdziesiąt pięć centów, kwit do pralni oraz pamiętnki. Ale  nie to jest najdziwniejsze🤔. Pudełko które leży przez sambójcą jest tym samym pudełkiem, które policja otrzymała parę lat wcześniej... Bym mogła wam opowiedzieć cała historię, ale nie tym razem.

Czym są tajemnicze małpy? Co one symbolizują? I co mają wspólnego z lekturą? Tego sami musicie się dowiedzieć. Ja mogę was zapewnić iż Barker stworzył fantastyczną historię z bardzo brutalnymi wątkami. Odnośnie fabuły, jest to naprawdę dobry dreszczowiec z wątkiem psychologicznym, dzięki czemu bardzo dobrze się to czyta. Opisy które na przemian są przeplatane  z pamiętnikiem jest naprawdę bardzo dobrym zabiegiem literackim. Sam pamiętnik to opis dzieciństwa #4MK i tajemnic, które skrywała jego rodzina. To były te momenty gdy szczękę zbierałam z podłogi. Opisy w pamiętniku są niewyorażalnie wypaczonym światem mordercy.


U Barkera czułam styl Harrisa nie wiem czy to dobrze czy żle. Ale napewno to mu pomogło wykreowaniu bohaterów, co jest na plus. Muszę przyznać, że tu nie chodziło o wykreowanie grożniego i nieustępliwego policjanta. Barker trochę odsunął go w cień, tu skupiamy się na mordercy: dlaczego morduje? Co mu to daje? Jaki cel chce osiągnąć? Te i wiele pytań oraz odpowiedzi znajdziemy w tej książce.



Podsumowując. Barker opowiada nam historie oczami  mordercy. To rzadkość w literaturze, aczkolwiek to trudny temat do ugryzienia. O książce można się rozpisywać, ale niechcę wam wszystkiego zdradzić. Bo dzięki tym tajemnicą książka zyskuje pochlebne opinie. Zdecydowanie jest to książka dla miłośnków grozy,  thrillerów psychologicznych i kryminalnych zagadek. Ja osobiście polecam przeczytać tę pozycję. Jest bardzo dobrze napisana, zaskakujące zwroty akcji, bohaterowie bardzo dobrze rozbudowani, aczkolwiek tu chodzi bardziej o rozbudowe postaci #4MK. Polecam gorąco i czekam na więcej od J.D.Barkera.





wtorek, 12 czerwca 2018

20/52/2018/ RECENZJA PRZEDPREMIEROWA "W pułapce" Magda Stachula



Tytuł: "W pułapce"
Autor: Magda Stachula
Liczba stron: 304
Wydawnictwo: Znak



Dzień dobry moliki !!!


      Wyobraźcie sobie, że ktoś was porwał. Wychodzicie sami z klubu i wsiadacie do taksówki....
I tu film wam się urywa. Budzicie się na klatce schodowej (w której mieszkacie) z czarną dziurą w pamięci. Po paru godzinach okazuje się, że z waszego życia uciekły dwa dni... i kompletnie nie możecie sobie przypomnieć, co się wydarzyło od wyjścia z klubu.
     Tak właśnie zaczyna się najnowszy thriller psychologiczny Magdy Stachuli pt. "W pułapce". Muszę przyznać, że po przeczytaniu opisu na okładce miałam już ciarki na skórze. Opisz brzmi tak: "Są rzeczy gorsze  niż strach. Bo strach to dopiero początek". To mnie przekonało, że koniecznie chcę ją mieć żeby móc ją wam zrecenzować.

    Klara budzi się na klatce schodowej. Nie pamięta, co się działo w nocy. Nie wie jak wróciła do domu. Z przerażeniem orientuje się, że od imprezy na którą wyszła w sobotę minęły dwa dni. Odkrywa dziwne ślady na swoim ciele. A później dowiaduje się, że parę miesięcy wcześniej inną kobietę spotkało coś bardzo podobnego. Postanawia się z nią skontaktować. Czy Klara odnajdzie tamtą dziewczynę? Co odkryje? A może coś jej grozi....


    Koło tej powieści nie można przejść obojętnie, jest mega wciągająca. Poznajemy wiele postaci, które posiadają  wiele uczuć i emocji. Stachula nic przed nami nie ukrywa, pisze prosto i bardzo szczegółowo. Każdy wątek powieści jest przedstawiany bardzo wyraziście. Codzienna rozpacz i maniakalna wizja prześladowania głównych bohaterek Klary i Lisy jest bardzo realna i rzetelnie przedstawiona. Miałam wrażenie, że bohaterki to postacie prawdziwe, które zagubiły poczucie własnej wartości i chęci do życia.. Autorka bardzo celnie uchwyciła problemy naszych bohaterek: strach- który zamieszkał w ich życiu, oraz przerażenie- przed którym się nie ukryją.

    Cała fabuła przypomina pamiętnik. Wiemy dokładnie co i kiedy się wydarzyło. Jest to bardzo przydatny element w całej tej układance, ponieważ jest mało miejsca na domysły. Klara i Lisa to bohaterki, które o sobie nic nie wiedzą, nie znają się, nigdy się nie spotkały i są z różnych środowisk społecznych, ale połączył je jeden człowiek- PORYWACZ.
    W powieści czuć dramatyzm, strach, ale i nadzieję, która również odgrywa ważną role w książce. Najmocniejszą rzeczą, która mnie zaszokowała to bezwzględność i egoizm. Człowiek nawet nie zdaje sobie sprawy do czego może się posunąć, aby zaspokoić swoje żądze. Książka Magdy Stachuli to najlepszy przykład obrazujący psychikę kobiet porwanych, zgwałconych, a następnie odsuniętych na drugi tor i pozostawionych samych sobie. Myśli jakie towarzyszą tym kobietom podczas wracania do codzienności są bardzo brutalne i na wskroś dramatyczne, zaś społeczeństwo i bliskie im osoby nie ułatwiają szybkiego powrotu do zajęć.


    Podsumowując. Powieść Stachuli jest napisana bardzo prostym i łatwym językiem, szybko się czyta i nie posiada nadmiaru zbędnych opisów. Fabuła toczy się dwutorowo, poznajemy dwie, a nawet trzy kobiety z różnych warstw społecznych. Przy czym, ta trzecia kobieta odgrywa trochę postać anonimową, bo nie poznajemy jej imienia i nic konkretnego co by można było powiązać z Lisą i Klarą. Ale do czasu...aż poznajemy zakończenie całej historii. Tu autorka fantastycznie budowała napięcie, ten wątek był bardzo ciekawie poprowadzony i zdecydowanie był najlepszym elementem w tej grze. Oczywiście pod koniec powieści, twórczyni składa wszystkie puzzle i otrzymujemy pełną wizję całego zamieszania. To był ten moment na który tak bardzo czekałam, odkąd przeczytałam pierwsze strony "W pułapce". Stachula nie bawi się w psychologa. Ona nam uzmysławia jak ciężko jest wrócić kobietom do normalnego życia. To mi uświadomiło, że kobietom po dramatycznych przejściach jest ciężko zaufać stróżom prawa lub prosić o pomoc w wymierzeniu sprawiedliwości. Ta książka dobitnie pokazuje ten problem. 
      Przechodząc do porywacza, który w powieści posiada dwie twarze, co jest dobrym przykładem na to, że autorka posługuje się popularnymi schematami dla tego typu książek. W tym przypadku twórczyni zbyt mało udziela nam o nim informacji, aczkolwiek nie przeszkadza to w czytaniu i budowaniu napięcia. Za wiele nie chcę wam zdradzać, bo warto samemu po nią sięgnąć i zapoznać się z bohaterami tejże powieści. Czytało mi się książkę bardzo dobrze, jakbym mogła pochłonęłabym ją w jeden dzień. No, ale musiałam dawkować sobie tę historię. Lektura godna polecenia każdemu fanowi thrillerów psychologicznych i nie tylko. Sądzę, że nie pozostaje mi nic innego jak dołączyć Magdę Stachulę do grona moich ulubionych Polskich pisarzy.

Premiera książki będzie miała miejsce 20 czerwca

Za możliwość przeczytania książki dziękujej Monice Burchart oraz wydawnictwu Znak